— Wiem — rzekł Paskal — że Renata wychodzi z magazynu po posiłku wieczorny mi wraca do siebie o dziewiątej.
Leopold wydobył zegarek.
— Piąta, rzekł... — już cię więcej nie potrzebuję... Idź do powozu, albo gdzie zechcesz, a mnie zostaw...
— Kiedyż cię zobaczę...
— Zaraz jak tylko będę miał ci coś powiedzieć lub czegoś zażądać...
— A do tej chwili czy mogę spać spokojnie?...
— Najzupełniej!
— A! otóż Renata powraca.
— Daj jej wejść i zmykaj...
— Do widzenia!...
— Dobrze!... Odejdź, przeszkadzasz mi...
Paskal ścisnął wspólnika za rękę i odszedł.
W trzy lub cztery minuty po powrocie Renaty, z kolei powróciła Zenejda.
— Jeżeli służba odchodzi o dziewiątej, po kolacyi — rzekł do siebie były więzień — to magazyn musi się zamykać około ósmej... Mam aż nadto wiele czasu aby zjeść obiad...
Niedaleko od sklepu pani Laurier, znajdowała się mała restauracyjka.
Leopold wszedł do niej, usiadł za stołem przy kantorze i nie mając jeszcze wielkiego apetytu, zażądał kieliszka absyntu i gazety, poczém popijając małemi łykami napój z odblaskiem opalowym, tak wychwalany przez jednych, a tak poniewierany przez
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1076
Ta strona została przepisana.