oszczędzałem się... Wyglądam na starca siedmdziesięcioletniego... — Moje ciało jest zużyte, siły się wyczerpują, trzeba kończyć... — Śmierć mnie nie przeraża.. Po tylu cierpieniach i pracy, będzie ona spoczynkiem... — Zdaje mi się, że umieram jako człowiek uczciwy, a to jest rzecz główna... — Trochę wcześniéj, trochę późniéj, to dla mnie wszystko jedno.... — Jestem gotów... — Tylko kochany doktorze, mam cię prosić o ostatnią przysługę...
— Jaką?
— Przyrzecz, że mi dasz jaknajszczerszą odpowiedź.
— Cóż chcesz wiedziéć?
— Jak długo jeszcze żyć mogę...
— Ależ...
— O! żadnego ale! — przerwał Robert Vallerand. — Bądź brutalnym, nielitościwym!... — Ja chcę wiedzieć prawdę, muszę ją wiedziéć, gdyż od tego zależeć będą bardzo ważne sprawy... — Ja nie pojmuję twego wahania!... — Czyż twoja odpowiedź skróci mi życie, zakłóci spokój, snu mnie pozbawi? — Wiesz że tak nie jest... — Będę czekał cierpliwie i spokojnie, z wzniesioném czołem, z uśmiechem na ustach, na oznaczony przez ciebie dzień i godzinę... — Powiedź więc! Jak długo jeszcze żyć mogę?...
— Chcesz wiedzieć?
— Tak.
— A więc — rzekł doktor głucho — możesz żyć trzy miesiące, jeżeli nie ulegniesz jakiemu gwałtownemu wzruszeniu.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/108
Ta strona została przepisana.