w rękach tych, co wiedzieli o zamordowaniu Urszuli.
Stanowczo w sprawę tę mięszała się fatalność i szatan zdecydował się przeciw niemu.
Ryszard Beralle także wydawał się osłupiałym.
Słuchał drżąc na całem ciele....
Wiktor miał pomięszano oblicze.
Nagle obrócił się do brata.
— Zkąd jest ten woreczek? — zapytał go głuchym głosem.
Wezwany w ten sposób, Ryszard zmięszał się.
Czuł dobrze, że prawda nie była prawdopodobną!...
— Znalazłem go! — wyjąkał.
— Znalazłeś!... powtórzył podmajstrzy z wyrazem tak strasznym, że Ryszard odgadł myśl brata.
Ciążyło na mnie straszliwe podejrzenie.
Trzeba się było bronić i w tym celu odzyskać całkowitą krew zimną.
— No, bracie, i cóż ci się zdaje? — zapytał podnosząc głowę.
— Nic mi się nie zdaje... nie chcę aby mi się co zdawało... — odparł Wiktor gwałtownie — ja chcę wiedzieć...
— Czy o mnie wątpisz?
Zamiast odpowiedzieć na to pytanie podmajstrzy mówił dalej:
— Gdzieś znalazł ten woreczek, skoro utrzymujesz że jest znaleziony?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1121
Ta strona została przepisana.