— Ryszardzie — zapytał student brata Wiktora czy mi dasz ten woreczek?
— Rozumie sie panie Pawle... Daję ci go z wielką przyjemnością, i żałuję, żem nie znalazł w nim tego co wy szukacie... Co się zaś tycze chustki, pójdę na chwilę do siebie troszkę się ogarnąć, i przyniosę ją z sobą. Jest to „corpus delicti“, który się kiedyś może przydać.
Jarrelonge na szyi poczuł zimno żelaza, pomyślał o nożu gilotyny i trzymał się stołu, ażeby nie upaść.
Poprzedzające zdarzenie znacznie zachmurzyło dotychczas wesołe zgromadzenie.
To wcale się nie podobało jasnowłosej Zirzie, której wesoły charakter jest nam znany.
Postanowiła położyć temu koniec i zawołała:
— Interes skończony... teraz zobaczmy niespodziankę...
— Tak... tak... niespodziankę!... zawołali wszyscy zaproszeni.
Wiktor Beralle, którego twarz się wypogodziła i stała prawie uśmiechniętą, otworzył woreczek i włożył weń rękę.
Wydobył z niego małą paczkę owiniętą w papier i związaną różową wstążeczką.
To Stefcia powinna ją otworzyć dając pakiecik swojej przyszłej, która z błyszczącym wzrokiem zaczęła rozwiązywać wstążeczkę i rozwijać papier.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1124
Ta strona została przepisana.