— Ależ tu klejnoty jak grad lecą! — zawołała Zirza — Jeszcze nie koniec.
I wydostając z kieszeni małe pudełeczko, podała je Stefci, mówiąc:
— Jest to broszka... W środku jest myosotis... To znaczy: — „Nie zapomnij o mnie“.
Jarrelonge w kącie wzruszał ramionami.
— Teraz uciechy rodzinne — szepnął. — Rozczulający widok który mnie wzrusza do głębi! Teraz chwila w której się łatwo wymknąć.
Zapłacił w bufecie i wyszedł tak, że odejścia jego nikt nie zauważył. Prawda, że i obecności jego nikt nie spostrzegł
Pół do szóstej wybiło na zegarze umieszczonym nad kantorem.
— Handel na dziś skończony — zawołała mama Baudu. — Święto nie co dzień... Mężu zamykaj sklep...
— Ja idę się trochę ogarnąć... — rzekł Ryszard Beralle.
— I wyszedł.
Baudu założył okiennice i przekręcił klucz we drzwiach; w zakładzie została tylko rodzina i zaproszeni.
Jarrelonge postąpiwszy kilka kroków stanął rozmyślając.