Zaczekawszy dwie lub trzy minuty, Jarrelonge z kolei zadzwonił.
Drzwi się otworzyły.
Nowo przybyły przestąpił próg sieni, i przechodząc głośno przed izbą odźwiernego, dźwięcznym głosem wymienił przybrane imię, pod którem zawarł kontrakt o mieszkanie.
W pół godziny potem, zmęczony kursem odbytym przyśpieszonym krokiem z bulwaru Reuilly na ulicę Beautreillis, spał zacisnąwszy pięście i chrapał jak miech kowalski.
Renata przedzielona od niego cienką ścianką, uklękła i modliła się do Boga, aby się opiekował poszukiwaniami Pawła i pozwolił, aby przy jego pomocy mogła nareszcie poznać i uściskać swoją matkę.
Potem położyła się i z kolei zasnęła ze spokojem czystego sumienia.
∗ ∗
∗ |
Nazajutrz rano, o godzinie dziewiątej, Paskal Lantier spał jeszcze.
Powróciwszy bardzo późno w nocy po wyjściu z domu gdzie był na obiedzie i przepędził wieczór w gronie licznego i wesołego towarzystwa, nie budził się jak zwykle z nastaniem dnia.
Nie obudziło go nawet gwałtowne szarpni
ęcie dzwonka, rozlegającego się przy bramie od ulicy.