— A w którą stronę Port-Creteil chcesz się pan udać?
— Do pana Baudry, restauratora...
— No to nie będziesz pan potrzebował daleko przez most okrążać.... Idź pan prosto, przechodząc pod wiaduktem drogi żelaznej. Wyjdziesz pan nad Mamę, naprzeciw statku do prania bielizny... Tam pan znajdziesz łódkę i chłopaka co pana przewiezie.
Były więzień poszedł wskazaną drogą.
Wyszedł nad małą odnogę Marny.
— Hej! panie — zawołał młody chłopak siedzący na statku i zajęty łowieniem i ryb na wędkę — czy trzeba pana przewieźć?
— Tak jest.
— Dokąd pan zmierzasz?
— Da pana Baudry, restauratora.
— Siadaj pan...
Leopold wskoczył w łódkę.
— Chłopak odczepił łańcuch, i wziął się do wioseł.
W porze roku, w której się działo to co opisujemy, to jest w miesiącu grudniu, kupcy korzenni, mający swe zakłady przy drodze służącej do holowania statków w Port-Creteil, nie robią świetnych interesów, albo nie wiele co lepsze.
Zaledwie mogą opędzić wydatki.
Zresztą dla nich to jest drobnostką, gdyż w lecie, rybacy przez cały tydzień i spacerowicze niedzielni, dają im dobry zarobek i pozwalają czekać z zupełnym spokojem umysłu na powrót wiosny.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1156
Ta strona została przepisana.