— Tak jest — odparł ostatni. — W kilka godzin po jego ucieczce, znaleziono na brzegu Sekwany część jego ubrania... Zatem musiał utonąć albo dobrowolnie, albo przypadkiem... Jednakże, ponieważ ciała nie znaleziono, poszukiwania były prowadzone przez dwa miesiące, których niepomyślny rezultat uczynił powątpiewanie niemożliwem... Leopold Lantier z pewnością nie żyje...
Paskal podniósł do sufitu ręce i oczy, mówiąc bolesnym tonem:
— Nieszczęśliwy!... ach!... nieszczęśliwy!...
— Zatem — mówił dalej podprokurator — pan jesteś jedynym przedstawicielem rodziny Lantierów, mającym prawo do dziedzictwa Roberta Vallerand...
— Jedynym, nie, panie — odparł Paskal — mam syna...
— Prawda, ale on już należy do drugiej linii... Otóż, wuj pański, zmarły prawie nagle, nie zostawił testamentu... Zatem cały majątek spada na pana, ponieważ jesteś synem jego siostry... Wyznaczony administrator sądowy, złoży panu sprawę o wysokości spadku, składającego się z zamku i majątku w Viry-sur-Seine, ocenionych na sto siedmdziesiąt pięć do dwuchkroć sto tysięcy franków, a prócz tęgo sześćdziesięciu tysięcy franków w papierach wartościowych na okaziciela, znalezionych w jednej szufladzie w zamku, i piętnastu tysięcy franków gotowizną...
Paskal słuchał uważnie i jego brwi widocznie się marszczyły.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1177
Ta strona została przepisana.