dwąmą oknami, wysunął górną szufladę, włożył do niéj list napisany i powrócił do salonu.
Urszula; także do niego wchodziła drugiemi drzwiami.
Podeszła spiesznie ku niemu, aby go podtrzymać i aby mu dopomódz usiąść na szezlongu przed kominkiem...
Trzymała w ręku flaszeczkę, na której była przyklejona etykieta aptekarza z Romilly.
— Czy Klaudyusz powrócił?
— Wrócił w téj chwili i oto jest mikstura przepisana przez doktora.
— Nalej mi łyżkę, dobra Urszulo — czuję się znużonym.
— Zanadto się pan męczysz! Ja to dobrze panu mówiłam.
Robert Vallerand nic nie odpowiadał, wziął drżącą ręką srebrną łyżkę z lekarstwem, którą mu podała pani Sollier i zażył.
Po połknięciu lekarstwa, deputowany, zdawało się, odżył.
Oddech stał się mniéj syczącym, oko utraciło; swoją martwość.
— Proszę cię, podaj mi gazety, — rzekł Robert.
Pani Urszula położyła przy nim dzienniki w nienaruszonych opaskach i wyszła.
Pomiędzy temi gazetami znajdował się „Journal de l’Aube“, o którym wspomnieliśmy w jednym w jednym z poprzednich rozdziałów, w chwili gdy Leopold Lantier został przyprowadzony do sądu, dla
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/119
Ta strona została przepisana.