— Zaczekaj chwilkę... — odpowiedział Oskar w tym samym języku.
Poczem zwracając się do Jarrelonge’a mówił dalej po francuzku:
— Co to wszystko znaczy?
— To znaczy, że mamy do pomówienia o stopniu wagonu Nr. 1326... — odparł uwolniony więzień.
Były robotnik kolejowy nie mógł już powątpiewać, że popełniona przezeń kradzież została odkryta.
Z bladego stał się purpurowym.
Krew gwałtownie biła mu do głowy i jednocześnie tysiąc pomięszanych myśli dręczyło jego umysł.
Czy by ten człowiek stojący przed nim, był agentem policy i francuzkiej?
Czy miał do w ód kradzieży w ręku?
Oskar Loos obejrzał się po sali.
Rzekłbyś że szukał drzwi do ucieczki.
~ Jarrelonge pochylił się nad nim i opierając się mu na ramieniu, szepnął mu do ucha te kilka wyrazów.
— Odejdź od tego stołu, albo będziesz zgubiony... Ja nie jestem łapaczem, jestem poczciwy chłopak, zainteresowany sprawą woreczka któryś znalazł, wziął i wybrał z niego pieniądze...
Były robotnik drżał na całem ciele.
— Ja... — wybełkotał — ja wziąłem...
— Milion djabłów, wiesz o tem tak dobrze jak i ja! Nie masz co kłamać i przewracać oczyma, jak gałkami od loteryjki... Pójdź... Musimy z sobą pomówić.