Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1198

Ta strona została przepisana.

Po raz drugi flamandczyk, zniecierpliwiony przerwaniem gry, zapytał:
— Grasz?
— Nie... — odpowiedział Oskar wstając... Weźcie na moje miejsce Coosmana... Ja mam interes z tym człowiekiem...
Coosman, ów człowiek patrzący błędnem okiem na pącz z jałowcówki podniósł się potykając i z ciężkością upadł na miejsce zajmowane przez byłego robotnika kolejowego.
— Gdzie możemy pomówić, nie obawiając się, aby nam jakiś natręt nieprzeszkodził? — rzekł Jarrelonge.
— Za wielką salą są gabinety... — weźmy jeden.
— Zgoda... Co pan pijesz?
— Piwo. Wybieraj pan dla siebie.
Oskar kazał przynieść czarnego piwa z Louvain do gabinetu, do którego wszedł razem z Jarrelonge’m.
— Ten ostatni mówił do siebie:
— Nie bardzo przebiegły jest ten belgijczyk, z Antwerpii!... Pozwala się od razu wyspowiadać... Głupiec!...
Ex-robotnik drogi Wschodniej trochę do siebie przyszedł.
Usiadł, spojrzał towarzyszowi w oczy, i zawołał:
— No! zobaczmy coś mi pan miał powiedzieć? co to znaczy: wagon Nr. 1326... woreczek... pieniądze?... Nakoniec co to za historya, z której ani słówka nierozumiem?...