— Nie, — dziś wieczorem... Pójdę po nie i przyniosę... Przed wieczorem nie zastanę przyjaciela, u którego są złożone...
— Ty mnie chcesz oszukać... wymknąć mi się... uciec...
— Nie, panie i zastanowiwszy się trochę, — pojmiesz pan, że nie miałbym żadnego interesu to zrobić... Nazwisko moje jest panu znane i jak pan powiadasz, masz list do naczelnika policyi... Gdybym chciał zemknąć, narobiłbyś pan popłochu i byłbym pochwycony w ciągu jednej doby.
Zdawało się, że Oskar mówi to w dobrej wierze.
W każdym razie nie było co powiedzieć przeciw logice jego rozumowania.
Student dał się przekonać.
Były robotnik kolejowy przez chwilę miał myśl ułożenia się z francuzem i za pewną umówioną z góry summę odkrycia mu, że listy znajdują się w tajemnej skrytce woreczka skórzanego.
Jednakże porzucił to dobre natchnienie.
Będąc natury bardzo nieufnej i wcale nie delikatnej (czytelnicy mieli już tego dowód), belgijczyk pomyślał:
— Jak ten młody człowiek dostanie listy, to mnie pomimo to oskarży jako złodzieja.
Paweł mówił dalej:
— O której godzinie możesz mieć te papiery?
— Mój towarzysz jest rybakiem na Skaldzie... Wraca dopiero około dziewiątej... Zobaczę, się z nim dopiero pomiędzy dziewiątą i dziesiątą.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1211
Ta strona została przepisana.