W ciemności Jarrelonge nie dobrze wymierzył... Cios ześlizgnął się po filcowym kapeluszu Pawła.
Morderca rzucił kij i wydobył nóż.
Student chociaż prawie ogłuszony i wskutek tego mocno odurzony, z całych sił wołał o pomoc i włożył rękę do kieszeni.
Jarrelonge skoczył do niego z podniesionym nożem.
Paweł ujrzał połysk stali w ciemnościach nocy, i machinalnie podniósł rękę, do której miał umocowany woreczek.
Nóż spadł, ale dziurawiąc tylko worek, zastępujący napadniętemu tarczę.
Jarrelonge pochwycił go lewą ręką i powtórnie podniósł nóż nad piersią młodzieńca...
— Nie miał czasu uderzyc.
Nagle rozległ się strzał.
Jarrelonge odskoczył w tył, nie wypuszczając woreczka, którego łańcuszek kaleczył Pawłowi ciało.
Druga błyskawica rozjaśniła cienie nocy; drugi strzał obudził echo.
Tym razem bandyta puścił woreczek, nie wypuszczając jednak noża z dłoni.
Student dwa razy na oślep pociągnął za cyngiel swego rewolweru?
Druga kula utkwiła w ręku bandyty, który uczuł ból straszliwy.
Paweł straciwszy siły, padł na śnieg i utracił przytomność.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1221
Ta strona została przepisana.