Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1241

Ta strona została przepisana.

— Może pan zbyt wcześnie oddajesz się rozpaczy, odezwał się oficer policyjny. — Oskar Loos miał wspólników... a przynajmniej jednego... zapewne tego, któremu papiery były powierzone... Poszukamy tego wspólnika i mam nadzieję że go znajdziemy.
— Dałby to Bóg!
— Czy mogłeś pan dojrzeć twarz człowieka, który na pana napadł?
— Nie, panie, a jednak był o dwa kroki odemnie... Widziałem niejasno jego postać w ciemności... Jedną ręką pochwycił za woreczek wiszący na moim ręku na stalowym łańcuszku... Patrz pan, łańcuszek ten skaleczył mi rękę...
Paweł pokazał rękę pokrytą sińcami i mocno skaleczoną i mówił dalej:
— Nawet ten woreczek ocalił mi życie, zasłaniając od straszliwego ciosu nożem, jaki we mnie wymierzył morderca...
Sierżant policyi wziął ze stołu czarny skórzany woreczek i oglądał go na wszystkie strony.
— Na honor, prawda — rzekł — woreczek przecięty jest nożem, który przedziurawił skórę na wylot!... Człowieka mógł był przeciąć na dwóje! Patrz pan...
W istocie, woreczek był szeroko przecięty z jednego boku.

XXI.

Oficer policyi wziął woreczek z rąk sierżanta, obejrzał go z kolei i zapytał: