Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1247

Ta strona została przepisana.

Punkt o dwunastej stanął u oberżysty upoważnionego do wynajęcia.
Krewny Paskala tak samo jak za pierwszym razem miał ubiór zamożnego obywatela miejskiego i perukę szpakowatą, doskonale zrobioną, która go czyniła starszym, i zupełnie niepodobnym do poznania.
— Jak pan widzisz, jestem słowny... — rzekł wchodząc.
— Widzę... Czekałem na pana.
— Widziałeś się pan z właścicielem?
— Tak jest... Kontrakt jest gotów i podpisany... Weźmiesz pan jeden egzemplarz, podpiszesz drugi, zapłacisz za pół roku komorne, i za rok podatki, a ja panu oddam klucze.
— Bardzo dobrze...
Były więzień podpisał, zapłacił pieniądze i otrzymał klucze...
— Teraz — rzekł — obejrzę dom, który będzie mojem mieszkaniem.
— Czy pan chcesz abym z panem poszedł?
— Nie fatyguj się pan... Znam drogę i nie zbłądzę...
I Leopold udał się pod Nr. 37 przy ulicy Przylądka.
Ujrzawszy się w domu wynajętym przez siebie, otworzył okiennice i drobiazgowo obejrzał wszystkie pokoje.
Zeszedł do suteren, które także zrewidował z wielką uwagą.