O zwykłej godzinie służąca zamknęła okiennice i obie zasiadły do obiadu.
∗
∗ ∗ |
Jarrelonge wczoraj jeszcze powrócił do Paryża.
Udał się on do swego mieszkania przy ulicy Beautreillis, wstąpiwszy wprzódy na ulicę Picpus, w tej nadziei, że Paskal Lantier powrócił i że mu będzie mógł wskazać mieszkanie Leopolda.
Wiemy już, że bandy ta nie mógł zastać przedsiębiorcy, który wyjechał do Troyes.
Nieobecność ta przyczyniała Jarrelonge’ówi silny niepokój i rozdrażnienie.
Pragnął bardzo zobaczyć się ze swoim byłym wspólnikiem, aby się naradzić co do wypadku w swej podróży do Antwerpii, podróży, której rezultat nie był mu znany i którego się skutków obawiał.
Obawiał się bardzo, ażeby Oskar Loos, którego miał za żyjącego i prawdopodobnie za aresztowanego nie oskarżył go, dając jego rysopis.
Niepokój jego zwiększył się za nadejściem wieczora.
Rozmawiano w pokoju sąsiadki.
Naturalnie nadstawił ucha i usłyszał jak Juliusz Verdier objawiał zamiar udania się do Antwerpii, celem poszukiwania swego przyjaciela.
— Jeżeli młody człowiek nie dał o sobie wiadomości, to dla tego że nie żyje... — pomyślał nędz-