— Nie, mój przyjacielu — rzekła jasnowłosa Zirza — ja tu zostanę na noc, z Renatą....
— Na seryo?
— Najzupełniej na seryo...
— A co powie Juliusz?
— Nic nie powie, dla tej najlepszej przyczyny że go nie ma w Paryżu...
— Gdzież on jest?
— W Poitiers... wezwany telegrafem...
— Spodziewam się. że tam nie ma nic złego?
— Przeciwnie, dosyć zła nowina.. Stan jego matki jest tak groźny, że wymagał jego natychmiastowego przyjazdu i przeszłej nocy wyjechał...
— Biedny Julek!... żałuję go z całego serca.
— Jeżeli w domu zastaniesz telegram do niego albo do mnie, upoważniam cię. do odebrania i otworzenia.
— No, to odchodzę... Jutro, kochana Renato, przyjdę pp ciebie i pójdziemy do notaryusza...
— O której godzinie? — zapytała córka Małgorzaty.
— O dziesiątej rano...
— Ale pani Laurier mnie potrzebuje i nie chciałabym tej dobrej kobiety nabawić kłopotu... Jak tu zrobić?
— Pomówimy obie o tem — przerwała Zirza — i wynajdziemy sposób...
— Dobranoc, Renato... — rzekł Paweł wyciągając obie ręce do narzeczonej, która je ujęła i lekko ścisnęła.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1280
Ta strona została przepisana.