— Muszę panią uprzedzić, kochana pani — rzekła znowu Zirza — że nieobecność Renaty potrwa zapewne kilka dni...
— Kilka dni?
— Może, ale to nie jest pewnem. Może będzie musiała wyjechać na prowincyę... Tylko może pani liczyć że jej nie opuszczę... Zastąpię Renatę jak będę mogła najlepiej, a aby być bliżej sklepu, przeniosę się do niej.
Pani Laurier rozmyślała.
— Jeżeli Renata odzyska rodzinę, matkę — rzekła po chwili — prawdopodobnie położenie jej zupełnie się zmieni...
— W istocie, jest to bardzo prawdopodobne i spodziewamy się tego...
— Ależ wtedy... ależ wtedy... — mówiła dalej kupcowa z widocznym zawodem, — ależ wtedy ona mnie opuści...
Zirza zaczęła się śmiać.
— To mi się wydaje nieuniknionem... — odparła. — Jeżeli mam wierzyć swoim przeczuciom, Renata będzie bogatą... Poślubi młodego ładnego chłopca, którego znam, będzie jeździła powozem i zamiast sprzedawać koronki, będzie je u pani kupowała...
— Zaprawdę będę bardzo szczęśliwa ze szczęścia Renaty i bardzo dumna, mając ją za klijentkę — odparła żałośnie pani Laurier, ale tymczasem znowu zostanę bez panny sklepowej.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1285
Ta strona została przepisana.