Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1289

Ta strona została przepisana.

— Nie... — odpowiedział — nie, kochana Renato, żadnej nie otrzymałem...
— A jednak coś cię smuci.
— Myślę o przyszłości.
Renata uśmiechnęła się.
— O przyszłości! — powtórzyła. — Pod jakim że względem ona cię może niepokoić?... — To tyś mi ją zgotował, przez swoje poświęcenie... Dziś rozedrzemy zasłonę kryjącą moje urodzenie...
— Kto wie, czy to nie będzie rozwianiem moich marzeń! — szepnął melancholicznie Paweł.
— Nie rozumiem cię... — odparło dziewczę, której serce ściśnięte zostało nieokreślonym niepokojem, dla czego twoje marzenia miałyby się rozwiać?...
— Jest to widoczna — mówił dalej student — że u notaryusza zostanie ci odkrytą tajemnica przeszłości.. Rozproszą się otaczające cię cienie... Otrzymasz dokładne objaśnienia co do twojej rodziny, co do twojej rodziny, co do człowieka, który w twoich □czach uchodził za opiekuna, co do pani Urszuli i roli jaką przy tobie odgrywała... Pewną jest rzeczą, że dowiesz się o swojem nazwisku... o nazwisku swojej matki...
Paweł przerwał.
— A więc? — zapytała Renata — zdaje mi się, że tego wszystkiego nie masz się czego obadać...
— Może...
— Jakto? Co chcesz powiedzieć? Cóżby mogło nastąpić złego dla mego szczęścia?
— Mogłaby nastąpić rozpacz.