„Do widzenia, mój przyjacielu, w świecie nieznanym, gdyż mi nie wiele pozostaje czasu do życia, nie powrócę do Paryża i zapewne już cię nie ujrzę na tym świecie.
Po twarzy notaryusza łza się stoczyła.
Renata tę łzę dojrzała.
— Panie — zawołała składając ręce — pan plączesz!... Więc ten co pisał ten list był twoim przyjacielem?... Czy on wspomina o mnie? Czy to był mój opiekun, czy ojciec?...
Słysząc słowa wyrzeczone przez dziewczę, pan Auguy odzyskał zupełnie zimną krew.
Zalecenie Roberta Valleranda leżało tu przed jego oczyma.
„Nieodpowiadaj na żadne pytania, jakieby ci mogły być zadane.“
Powinien był uszanować ostatnią wolę zmarłego
— Pan milczysz?... — wyjąkała Renata, zaniepokojona jego milczeniem.
— Muszę milczeć, moje dziecię... — odparł notaryusz. — Autor tego listu, w istocie był moim przyjacielem... Wspomnienie przy wiązania przez śmierć zerwanego łzy mi wy cisnęło...
— Więc panu zabroniono objaśnić mnie, co ten list zawiera?
— Polecono wręczyć ci zapieczętowaną kopertę której jestem depozytaryuszem...
— I to wszystko?