— Będzie ona dobrze strzeżona. Teraz zajmijmy się niektóremi szczegółami potocznemu... Czy musisz wracać do sklepu pani Laurier?
— Nie... Zirza obiecała zastąpić mnie przez kilka dni... Zobaczymy się z nią dziś wieczorem o dziewiątej, przy ulicy Beautreillis...
— W takim razie pójdźmy na śniadanie... Potem udamy się na ulicę Szkoły Medycznej, aby się dowiedzieć, czy nie ma depeszy od Juliusza, a następpnie udam się do ojca z zawiadomieniem o swoim wyjeździe.
— Jak chcesz mój przyjacielu.
Narzeczeni wsiedli do powozu.
— Przychodzi mi jedna myśl... — rzekła znagła Renata.
— Jaka?
— Wszak nam nic nie przeszkadza, jeść śniadanie w okolicy Bastylii?
— Zupełnie nic.
— Więc udajmy się na bulwar Beaumarchais. Zirza jeszcze nie pojechała do Port-Creteil i zawiadomię ją, jak równie panią Laurier, że jutro rano wyjeżdżamy z Paryża.
Paweł in petto uważał ten krok za bezużyteczny, ponieważ tego samego wieczora Zirza miała przyjść na ulicę Beautreillis, ale nie chciał się sprzeciwiać Renacie; wskazał więc woźnicy adres magazynu koronek pani Laurier.
Powróćmy do Leopolda Lantier.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1304
Ta strona została przepisana.