— Umarła na prawdę... — mówił dalej. — Z tej strony nie ma żadnej obawy. Zmykajmy żywo!
Splądrowawszy ubranie swojej ofiary i wsunąwszy do kieszeni portmonetkę z pięćdziesięcioma lujdorami, wziął swoją walizę, zamknął żaluzye i drzwi i odszedł.
— Teraz weźmy się do Renaty — pomyślał nędznik.
I biorąc się drogą prowadząca przez pola, wyszedł na drogę Z Creteil.
Właśnie przechodził dyliżans z Creteil do Charenton.
Wsiadł do niego.
Przyjechawszy o w pół do piątej do Paryżą, kazał się zawieźć na ulicę Navarin, gdzie zmienił ubranie, po czem wydostając z walizy puszkę kryształową wsunął ją do kieszeni swego palta futrzanego, mówiąc:
— Niewiadomo co się może przy trafić...
Zupełnie zmieniony wyszedł z domu i skierował się ku Bastylii, i idąc określał położenie témi słowy:
— Jarrelonge skradł woreczek Urszuli, to uderzą w oczy!
„Djabelski przypadek oddał ten woreczek z lstem Roberta Valierand do notaryusza Emila Auguy, w ręce Renaty.
„Wzamian za ten list, notaryusz oddał nieprawej córce opieczętowaną kopertę, którą ma otworzyć pan Audouard, także notaryusz z Nogent-sur-Seine, a która zawiera pokwitowanie z odbioru milionów nieboszczyka naszego wujaszka.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1318
Ta strona została przepisana.