— Uspokój swoje nerwy... posłuchaj mnie przez pięć minut, a uwierzysz...
— Nigdy w życiu...
— Zawsze jednak posłuchaj...
Jarrelonge opowiedział, jakim sposobem odkrywszy przypadkiem że Renata żyje i mieszka w sąsiednim pokoju, dowiedział się ze Paweł zabiera się do poszukiwania listów; opowiedział szczegóły swojej podróży do Antwerpii i pokazał swoją ranę.
Leopold pozostał w niedowierzaniu.
W istocie, piękna bajeczka, i przynosi zaszczyt twojej wyobraźni!... rzekł ironicznie. — Wytłómacz że mi, dla czego wiedząc, że niebezpieczne papiery są obok ciebie za ścianą, zamierzałeś zmykać Oto jest dowód twoich projektów wyjazdów! — dodał zbiegły więzień wskazując na walizo zamkniętą i starannie osznurowaną. Przekonany że cię kiedyś pochwycę i obawiając się nieprzyjemności, miałeś się odemnie oddzielić jakąś granicą, zostawiając mnie bezbronnego na lasce moich nieprzyjaciół!... Czekaj no, mój chłopcze!... Jesteśmy wspólnikami, a zatem zsolidaryzowani i rzeczy tak iść nie mogą...
— Zatem nie chcesz mi wierzyć?
— Najzupełniej...
W obec tak powziętego postanowienia, Jarrelonge uczuł, że jego z kolei gniew ogarnia.
Wychylił duszkiem swoją szklankę i odpowiedział szyderczo:
— Kiedy tak, mój poczciwcze, to niech każdy o sobie myśli!... Pomówimy o swoich interesikach!...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1336
Ta strona została przepisana.