Student wszedł do odźwiernej, która zajętą była pracą wraz z córką, dziewczynką mającą około lat czternastu.
— Czy nie ma telegramu? — zapytał.
— Pod adresem pani Izabelli?
— Tak jest.
— Jest, panie Lantier i zaraz go panu oddam, jak to zostało ułożone z panią...
Paweł rozerwał niebieską kopertę i natychmiast przekonał się o jej treści.
— I cóż? — rzekła Renata.
— Matka naszego przyjaciela — ma się trochę le piej, ale on jeszcze musi pozostać w Poitiers...
Młodzi ludzie mieli odejść...
Córka odźwiernej zatrzymała ich.
— Ale, panie Pawle — rzekła — i dla pana coś jest.
— Dla mnie? — powtórzył student.
— A! prawda... — zawołała odźwierna — mała ma lepszą pamięć odemnie, bo ja byłabym zapomniałam... To jakiś papier ze stemplem, który woźny sądowy przyniósł przed chwilą...
— Papier ze stemplem z sądu?...
— Tak jest, panie Pawle... Włożyłam go w pańską przegródkę...
Paweł wziął papier zadrukowany, zawierający kilka wierszy wpisanych, i złożony we czworo.
Renata drżała nie wiedząc dla czego.
— Co to być może?... — zapytywał student sam siebie.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1344
Ta strona została przepisana.