Córka Małgorzaty wsparła się na ramieniu Pawła. Oboje doszli do najbliższej stacyi, wzięli dorożkę i kazali stangretowi jechać do restauracyi przy ulicy Saint-Mandé.
Matka Baudu była sama ze swemi córkami, zajmując się przygotowaniami do wieczerzy.
— Co nam sprowadza przyjemność widzenia państwa? — zapytała matrona.
— Potrzebuję pomówić z przyszłym zięciem pani — odpowiedział Paweł.
— Nic łatwiejszego. Stefcia go zawiadomi, że się pan chce z nim widzieć.
— I to natychmiast!... zawołało dziewczę biegnąc ku drzwiom z szybkością sarny.
W pięć minut wróciła w towarzystwie Wiktora Bèralle.
Student i Renata uścisnęli podmajstrzego za ręce, poczem wszyscy troje usiedli nieco na boku.
— Więc, panie Pawle; masz mi pan coś powiedzieć? zaczął Wiktor.
— Tak jest, mój przyjacielu.
— Byłżebym tak szczęśliwym, że pan byś mnie.
— W istocie, potrzebuję cię. Chcę cię prosić o dowód poświęcenia.
— Jestem panu oddany duszą i ciałem, wiesz dobrze o tem.
— Zapewne, że wiem o tém i dla tego też udaję się do ciebie z całkowitą ufnością...
— Mów pan prędko... O co idzie?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1347
Ta strona została przepisana.