Paweł spojrzał w kierunku ręki ciągle i wyciągniętej i usiłował odgadnąć myśl umierającego.
— Czy chcesz czego z tej szafki? zapytał.
Słaby znak Jarrelonge głową odpowiedział twierdząco.
— I chcesz żebym cię podniósł?
— Tak odpowiedział poruszeniem ust.
Student objął rękoma ciało nędznika, podniósł je do wysokości otwartej szafki.
Były wspólnik Leopolda położył rękę na dolnej półce.
Paweł domyślił się, że ta deseczka coś kryła, przekonał się że była ruchoma, podniósł ją, zapuścił rękę w próżnię i wydobył z niej książkę oprawną i papiery.
Wzrok Jarrelonge’a wyrażał radość...
Młodzieniec przejrzał papiery i otworzył książkę.
— Ach! — zawołał — papiery papiery pani Urszuli... Pamiętniki hrabiego de Terrys... Te papiery zabrałeś zamordowawszy panią Urszulę... Te Pamiętniki skradłeś u hrabiego de Terrys.
— Nie... szepnęły usta.
— Miałeś wspólnika?... — mówił dalej Paweł.
— Tak... — szepnęły usta.
— Jego nazwisko? Powiedz mi jego nazwisko.
Jarrelonge uczynił nadludzkie usiłowanie, aby wymówić parę wyrazów, ale już paraliż, będący skutkiem trucizny, owładnął językiem.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1354
Ta strona została przepisana.