Student pożerał list wzrokiem.
— Widocznie — rzekł — że ten człowiek, jeden z twoich morderców, zamieszkał tutaj, w blizkości, aby cię szpiegować... ale to musiał być tylko wspólnik płatny, a twoi najstraszliwsi nieprzyjaciele, ci którzy nim kierowali, są dla nas nieznani.
Renata siedziała zadumana.
— Znowu wzięła list podpisany: Przyjaciel twojej matki i wzrok jej utkwiony w pismo, nie mógł się od niego oderwać.
— Co ci to droga Renato? — zapytał Paweł narzeczonej. Czy cię ten list zajmuje?...
— Tak jest... — odpowiedziało dziewczę.
— Znałaś go już...
— Z pewnością, ale dziś dostrzegam dziwną rzecz, która mnie nie uderzyła za pierwszym razem, gdy ten list wpadł w moje ręce, do tego stopnia byłam zajęta...
— O czem mówisz?
— Ja zam to pismo.
— To być nie może. Musisz się mylić.
— Nie mylę się, jestem tego pewna... Ja mam w ręku list pisany tą samą ręką i który wczoraj jeszcze odczytywałam...
— Pokażesz mi go?
— I owszem...