spalił... Ach! ci pijacy! Spiszę protokół; będziesz pan łaskaw podyktować mi swoje imię i nazwisko.
Paweł się skłonił.
Komisarz policyi spisał według formy protokół, wspomniawszy w nim o odważnej roli jaką odegrał student, wydał potrzebne rozkazy co do uprzątnięcia trupa i odszedł.
Oboje młodzi zostali sami.
— Po tem co zaszło, bałabym się tutaj... — szepnęła córka Małgorzaty.
— A więc, moja najdroższa — odpowiedział Paweł — pojedziesz na ulicę Szkoły Medycznej i zajmiesz ten pokój w którym powróciłaś do życia i zdrowia... gdzieś się czuła szczęśliwą... Czy chcesz?
— Tak jest, chcę...
— Ja — dodał Paweł z uśmiechem — ja się umieszczę na sofie w pokoju Juliusza... Idźmy.
— Ale — zauważyła Renata — Zirza miała przyjść tutaj...
Student spojrzał na zegarek.
— Już minęła dziesiąta — odparł. Zirza zapomniawszy o schadzce, pewno poszła na ulicę Szkoły Medycznej...
— A może ją co zatrzymało u pani Laurier... rzekła Renata.
— Być może, w istocie; ale w takim razie dosyć będzie uprzedzić odźwierną, aby jej powiedziała, gdyby nadeszła, że ty na nią tam czekasz...
— Masz słuszność.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1363
Ta strona została przepisana.