czył ci ładny posążek z pięciu tysięcy, któryby ci pozwolił ożenić się jednocześnie z twoim bratem, cobyś ty na to powiedział?
— Powiedziałbym, że to jest niepodobieństwo.
— Nie takie może, jak ci się wydaje... A dowodem tego jest, że ci na seryo ofiaruję summę sześć tysięcy trzysta franków...
— Nie znając mnie?
— Wszak dobrze wiesz, że cię znam... Przypuszczaj sobie, jeżeli chcesz. że jestem szalony, ale moja propozycya jest poważna... Odciebie zależy wziąść ładne banknociki...
— Pod jakiemi Warunkami?
Zamiast odpowiedzieć, Leopold zastukał w stół i ukazał podać nową wazkę gorącego wina, które zostało natychmiast przyniesione.
Ryszard od początku rozmowy pił ciągle.
Gorąco bijące od pieca tak samo uderzało mu do głowy jak i trunek; język mu kołowaciał; w myślach jego zupełny nieład panował.
Leopold śledził wzrokiem to wzrastające opilstwo.
Trzeba go będzie utrzymywać w tym stanie przez trzy dni... — myślał nalewając szklanki, jak tylko chłopiec wyszedł.
Brat Wiktora wypił i wybełkotał.
— Warunki... warunki...
— Kochasz Wirginię Baudu? — rzekł nagle zbieg z Troyes.
Oczy pijaka zabłysły.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1378
Ta strona została przepisana.