i udał się do biura telegrafu, aby zawiadomić Pawła o obecnem położeniu.
∗
∗ ∗ |
Prosimy czytelnika aby się z nami udał do Paryża.
Jednocześnie z Pawłem, Małgorzata Berthier, wdowa Bertin, jego ciotka, otrzymała od sędziego śledczego, prowadzącego sprawę panny Honoryny de Terrys wezwanie, aby się stawiła jako świadek.
Biedna matka ciągle pogrążona w przytłaczającej ją więcej niż kiedykolwiek boleści, osłupiała otrzymawszy to wezwanie.
Złamana bezowocnemi poszukiwaniami, rozwianemi marzeniami, zniweczonemi nadziejami, zapomniała o Honorynie i zapytywała się siebie, czego mógł od niej ten urzędnik wymagać.
W wezwaniu napisano, aby się stawiła w pałacu sprawiedliwości, w południe.
Punkt o dwunastej siedziała na jednej z ławek stojących wzdłuż korytarza poprzedzającego gabinet sędziego śledczego.
Woźny odebrał od niej przyniesioną awizacyę.
Czekała przeszło godzinę.
— Nareszcie wywołano jej nazwisko. Podniosła się i nie bez żywego, wzruszenia, połączonego z niejaką obawą, weszła do gabinetu sędziego śledczego.
Ten przyjął ją z oziębłą grzecznością i ręką wskazał jej krzesło stojące naprzeciw jego biurka.