Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1402

Ta strona została przepisana.
X.

Małgorzatą Bertin czuła zakłopotanie pod badawczym wzrokiem milczącego urzędnika.
Starała przezwyciężyć swoje pomięszanie i rzekła prawie pewnym głosem.
— Pozwól pan zapytać, z jakiego powodu zostałam wezwana o stawienie się przed panem?
— Pani, — odpowiedział sędzia — wezwałem panią na żądanie osoby, która jej jest znaną i nad którą ciąży ważne oskarżenie...
W umyśle pani Bertin natychmiast zabłysło światełko. Przypomniała sobie o Honory nie.
— Chcesz pan mówić o pannie de Terrys, wszak prawda?... — odparła żywo.
— Tak pani... Panna de Terrys, jak wiadomo, oskarżoną została o zbrodnię ojcobójstwa... Odwołuje się ona do świadectwa pani i jestem gotowi wysłuchać wszystkiego, co pani powie na jej korzyść...
— Niestety! panie, cóż ja powiem o biedném dziecku? — wymówiła Małgorzata głęboko wzruszona. Przysięgam panu, że ją uważam za niewinną, jestem przekonana, że ją gnębi straszliwa fatalność i że potępiające ją pozory są fałszywe... Honoryna nie może być winną!... Jej jedyną myślą, nieustanném zajęciem było przedłużyć życie jej ojca... Dla czegóżby go więc truć miała?
— Czy pani znasz pannę de Terrys oddawna?