W chwili gdy opuściwszy gabinet sędziego śledczego, wchodziła na korytarz, została ździwiona widokiem młodzieńca siedzącego na ławce dla czekających, który zerwawszy się szybko ku niej pobiegł.
Był to jej siostrzeniec Paweł Lantier.
— Ty, moje dziecię, tutaj!... zawołała Małgorzata.
— Tak, moja ciotko.
— A po co? Pewno po to samo, co i ciebie sprowadziło do sądu, gdzie zaprawdę nie spodziewałem się ciebie spotkać...
— Zostałam wezwaną jako świadek na żądanie panny de Terrys.
— A i ja jestem pèwien, że będę w jej sprawie pytany.
M Biedna Honoryna!... Oskarżona o tak potworną zbrodnię...
— Oskarżenie nierozsądne, moja ciotko, zarówno jak szkaradne... Prawda musi się wyjaśnić i Honoryna zostać zrehabilitowaną...
Pani Bertin smutna, potrząsła głową.
— Niestety — odpowiedziała — pozory ją potępiają, a jej zmarły ojciec nie przemówi!....
— Ojciec jej zmartwychwstanie, moją ciotko, dla zaświadczenia o jej niewinności.
— Co ty mówisz?
— Powiadam, że Honoryna przed upływem godziny będzie wolna.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1410
Wystąpił problem z korektą tej strony.