— Odpowiem z największą chęcią.
— Kiedy będzie wolne dziecię, wylewające łzy w więzieniu?
— Przed upływem godziny, zapewniam pana... Natychmiast wysyłam do Świętego Łazarza rozkaz uwolnienia...
— Dziękuję panu i do widzenia!...
Paweł wybiegł z gabinetu sędziego śledczego.
Małgorzata czekała nań w korytarzu.
— No i cóż? — zapytała ujrzawszy jego twarz promieniejącą.
— Wszystko dobrze.
— Honoryna?
— Przed upływem godziny będzie wolna...
— Wolna... wolna... i to dzięki tobie!... — zawołała pani Bertin. — Ach! jakże Bóg jest dobry!... I będę mogła ją zobaczyć?... z nią mówić?...
— Będziesz mogła, kochana ciociu, jak tylko wyjdzie z więzienia...
— Czyż nie zechcesz zaczekać, aby ci mogła podziękować, błogosławić?...
— Mam do wypełnienia inny obowiązek.
— Obowiązek pilniejszy, niż uściskać Honorynę ocaloną przez ciebie?
— Tak, ciociu, pomścić ją!...
— Pomścić! — powtórzyła pani Bertin. — Czyż ty mniemasz, że będziesz w stanie to uczynić?