— Mała mieszka pod numerem trzecim i wiem gdzie się znajduje klucz otwierający wszystkie zamki... Ot co djabelnie ułatwi robotę!...
Zbiegły więzień wysączył swoi e pół filiżanki, zapalił cygaro i zawołał o rachunek.
Przyniósł mu go gospodarz.
— Mój panie — rzekł do niego Leopold — mam pana prosić o jedną małą przysługę...
— Jeżeli tylko w mojej mocy, to gotów jestem ją wyświadczyć.
— Idzie po prostu o zmianę banknotu...
— Nic łatwiejszego.
Zbieg z Troyes podał bilet pięćset frankowy grubasowi, który go wziął i dodał:
— Pójdę po drobne do swego mieszkania...
— Bardzo dobrze, dziękuję panu...
Gospodarz wyszedł.
Zaledwie zaczął wchodzić na schody, których stopnie trzeszczały pod jego ciężarem, gdy Leopold wstał spiesznie, wszedł do głównej sali, obecnie pustej, odsunął szufladę bufetu, ujrzał klucz bardzo łatwy do poznania po etykiecie z czerwonej tektury, wziął go i schował do kieszeni.
Poczem powrócił na swoje miejsce i nucąc zcicha czekał.
W pięć minut grubas powrócił, przynosząc pięćset franków w złocie.
Leopold zaspokoił swój rachunek, powtórnie podziękował, wyszedł z Hotelu pod Łabędziem krzyżowym, skierował się do dworca kolei żelaznej,
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1428
Ta strona została przepisana.