Podróżny przepędzający w hotelu jedną noc, szczególniéj zaś gdy przybywa o późnéj godzinie, rzadko kiedy bywa pytany o nazwisko i paszport.
Lantier wiedział o tém i jego nadzieja się spełniła.
Spał dwie czy trzy godzin, zapłacił, wyszedł nie zapytany o nic i przybierając fizyonomię człowieka mającego wiele interesów, dostał się na przedmieście Temple, wszedł do sklepu z handlem win i rzekł.
— Proszę o pół butelki białego wina i Przewodnik Bottina.
— Bottin jest tam, w gabinecie... Zaraz podadzą panu wino i będziesz pan mógł go swobodnie przejrzéć.
Zbieg usiadł przy stole, wypróżnił szklankę, otworzył grubą książkę, wyszukał literę L i zaczął przeglądać kolumny nazwisk.
Po upływie kilku sekund zaprzestał.
— Lantier, Paskal Eugeniusz. — Ten sam — szepnął, — inżynier, budowniczy, przedsiębierca budowlany, ulica Picpus Nr. 37.
Wydostał z kieszeni małą książeczkę i zapisał przeczytany adres.
Po wypróżnieniu butelki, puścił się daléj przedmieściem i skierował ku Temple.
W tym ogromnym bazarze, który utracił swój dawniejszy malowniczy wygląd, przybierając monumentalny charakter, sklepy otwierają się zrana.
Lantier skierował się ku części Temple przeznaczonéj wyłącznie na sprzedaż staréj garderoby.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/143
Ta strona została przepisana.