Tam, tak samo jak i przy ulicy Beautreillis nie umiano jej nic powiedzieć o Zirzie.
— Zirza nie żyje... — szepnęła biedna kobieta ze ściśnionem sercem, a oczyma łez pełnemi, — zabito ją aby ją okraść.
— Proszę pani, dokąd jedziemy? — zapytał stangret.
— Na kolej Vinceńską.
— O godzinie trzeciej minucie piątej pani Laurier wsiadała do pociągu i w pół godziny stanęła w Saint-Maur-les-Fosses.
Przepłynęła przez Mamę, weszła do restauracyi Baudry’ego i rzekła do niego:
— Czy nie wskazałbyś mi pan, gdzie jest ulica Przylądka?
— I owszem, proszę pani...
— Czy nie znasz pan tam jegomości, wyglądającego na cudzoziemca, nazwiskiem Fradin.
— Znam bardzo dobrze. Przed dwoma dniami wręczyłem mu klucze od domku, który wynajął za mojem pośrednictwem i do którego miał się Wczoraj zrana wprowadzić...
Odpowiedź ta zdwoiła pomięszanie pani Laurier. Zdawało jej się, że się dowie czegoś dziwnego i strasznego.
Mówiła dalej:
— Więc pan Fradin dopiero od wczoraj mieszka w Port-Creteil?
— Tak jest, pani.
— Z żoną?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1442
Ta strona została przepisana.