Pomyślała sobie, że zamiast czekać chwili w której sąd uwolni Honorynę, lepiej będzie udać się do kancelaryi.
Wysiadła zatem i wchodząc pod arkadę, w której się znajduje brama z furtką, zapukała.
Ukazał się oficyalista więzienny.
— Co pani sobie życzy? — zapytał.
— Mam panu parę słów do powiedzenia.
— Proszę wejść...
Małgorzata przebyła próg.
Odźwierny zamknął za nią furtkę i mówił dalej:
— Wytłómacz się pani...
— Oto, o co idzie. Za kilka minut... za kwandrans... najpóźniej za pół godziny, przyniesiony zostanie do kancelaryi sądu, rozkaz uwolnienia panny de Terrys, której niewinność została uznaną... Panna de Terrys jest moją przyjaciółką... chciałabym ją uściskać najpierwsza, odwieźć do mieszkania, i błagam pana, abyś mi pozwolił tu na nią zaczekać...
— Czyś pani pewna, że rozkaz uwolnienia został podpisanym?
— Jaknajpewniejsza... Przyjechałam z sądu, gdziem się widziała z sędzią śledczym.
— W takim razie nic nie stoi na przeszkodzie, abyś pani tu posiedziała i zaczekała, ale nie mogę pani ofiarować innego siedzenia, tylko takie...
I oficyalista wskazywał na drewniane ławy, czekające złowrogą izbę.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1453
Ta strona została przepisana.