— Kogóż?
— Twego siostrzeńca... mego zbawcę...
— Pawła!
— Tak jest, Pawła, którego byłam powiernica... którego słyszałem wyznanie... Czy przypominasz sobie kilka słów jego wymówionych w dzień pogrzebu pana Bertin?
— O jedném dziewczęciu, o pensyonarce, którą zauważył w Troyes? Przypominam...
— Ta młoda panienka, ta pensyonarka, to była Renata, którą on kocha z całej duszy, a raczej ubóstwia... Przychodził do mnie z prośbą, abym zażądała od Pauliny Lambert wiadomości co do jej rodziny, aby się dowiedzieć czy może mieć nadzieję, że zostanie przyjęty przez nią.
— Zatem Paweł kocha Renate! Paweł kocha moją córkę!... — szepnęła Małgorzata ocierając łzy... Ach! to Bóg na tę miłość pozwolił.
Poczem dodała:
— Więc panna Lambert dała ci żądane objaśnienia?
— Nie mogła tego uczynić... Niewiedziała, co się stało z Renatą, która miała do niej pisać i niedotrzymała obietnicy.
— Zatem Paweł jej szukał?
— Odnalezienie jej było celem i nadzieją jego życia.
— A więc! kto wie, czy on na jej ślad nie wpadł? Muszę go zobaczyć, mówić z nim... wypytać... On musi mnie objaśnić...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1463
Ta strona została przepisana.