gła razem z niem umrzeć... Zlituj się nad Renatą, zlituj się nademną!...
Pani Bertin tracąc w skutek łkań oddech, w istocie upadla do nóg Ziry i pochwyciła ją za ręce.
— Ach! wstań pani... wstań... — rzekła młoda kobieta przyciągając Małgorzatę do siebie i ściskając ją w swych objęciach. — Więc Renata odzyszcze matkę... matkę, której bezustannie wzywała... którą nieustannie kochała!... Och! jakże będzie szczęśliwa!
— Aby była szczęśliwą, potrzeba ażeby żyła! — przerwała panna de Terrys. — Otóż, powiedziałaś nam pani, że życiu jej zagraża niebezpieczeństwo. Nie bałamućmy... działajmy... Gdzie jest Renata?
— W Nogent-sur-Seine, u swego notaryusza.
— Więc trzeba jechać do Nogent?
— Tak!... a przynajmniej tak mi się zdaje.
— Jest tutaj telegram, oddany niedawno i adresowany do pana Pawła... Zdaje się, że pani służy prawo go otworzyć... Może w nim znajdziemy co pewnego.
Odźwierny podał depeszę.
Zirza rozdarła niebieską kopertę.
— Tak! — przeczytawszy zawołała z radością. — Od Renaty i Wiktora Beralle... Znajdują się w Nogent, zatrzymani chwilową nieobecnością notariusza..
— A gdzie się zatrzymali w Nogent? — zapytała Małgorzata.
— W hotelu Pod Łabędziem krzyżowym.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1469
Ta strona została przepisana.