Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1478

Ta strona została przepisana.
XX.

— Łaski! — powtórzył Wiktor Beralle. Ty prosisz o łaskę!... Zatem jesteś winien!.. Jaką nową zbrodnię przyszedłeś tutaj popełnić?... Czyś ty złodziej, czy morderca? No, mów!... Wytłómacz mi swoją obecność tu, w tym pokoju, w nocy!... Ja chcę, powinienem wszystko wiedzieć!... Gdy się woreczek pani Urszuli znalazł w twoich rękach, umysł mój opanowało straszliwe podejrzenie... Znikło ono... lecz dzisiaj powraca! Tyś nikczemnik, ty należysz do nieprzyjaciół panny Renaty!...
— Nie — odparł Ryszard zdławionym głosem — ja nie znam tych, o kim mówisz... Posłuchaj mnie... posłuchaj...
— Słucham... Czekam, tylko nie kłam, bo cię jak psa zabiję!
I Wiktor przyłożył swój rewolwer do skroni nędznika.
Renata złożyła ręce i zawołała z kolei:
— Łaski! zlituj się nad nim...
— Ależ pani! — odpowiedział podmajstrzy — przecież muszę się naprzód dowiedzieć, po co i jakim się tu dostał sposobem... Potem zobaczę, czy mu mogę przebaczyć... Ale cicho!... bez skandalu... Zdaje się, iż w hotelu nikt się nie przebudził... Niech to co zajdzie między nami, odbędzie się bez świadków...
Zamknąwszy uchylone drzwi, Wiktor powrócił do brata.