— Tak... tak... — rzekła żywo Zirza. — Wszystko zaraz zostanie wyjaśnione... Renata jest córką tej pani, która drżała o swoje dziecię... Zaprowadźcie nas do niej...
Gospodarz, jak niemy, trzymał świecę. Wiktor mu ją bez ceremonii odebrał i zawołał:
— Pójdźcie panie... Pokażę wam drogę...
I poskoczył na schody. Za nim poszły kobiety.
Ryszard zupełnie wytrzeźwiony, zawstydzony i żałujący, szedł z tyłu za niemi.
Wchodząc na schody Zirza powtarzała:
— Renato!... droga Renato!...
Przybywszy na pierwsze piętro, Wiktor zatrzymał się i wskazując pokój pod numerem trzecim, rzekł:
— Tutaj...
Jednocześnie Renata otworzyła drzwi z wnętrza i padła Zirzie w objęcia.
Małgorzata Bertin chwiała się na nogach, drżąca z nieopisanego wzruszenia.
Musiała się wesprzeć ma ramieniu Honoryny, prawie tyle co ona wzruszonej.
Nagle Renata wyrwała się z uścisków Zirzy. Dreszcz przebiegł jej po skórze.
— Zirzo... — rzekła zmienionym głosem, — po co ta podróż do Nogent?.. Co znaczy twój przyjazd w nocy? Co mi masz do powiedzenia? Boję się... Pawłowi coś się przytrafiło...
— Nie, przysięgam! — odpowiedziała przyjaciółka Juliusza Verdier. — Jesteś ocalona. — Nie ma się
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1484
Ta strona została przepisana.