już powątpiewania!... rzeczywistość bije w oczy!... Ach! dobrze mówiłem przed chwilą, że jestem przeklęty!...
Zirza przystąpiła do młodzieńca i ujęła go za ręce.
— Słowo honoru, ja sobie zadaję pytanie, czy jestem przebudzona, czy śnię! — rzekła. — Co znaczą te wyrazy, ta posępna mina, te zrozpaczone wejrzenia? Co się dzieje?
— Co się, dzieje? — zapytał Paweł, którego mózg zaczął się mięszać — dzieje się to, że żyłem szczęśliwy, idąc prostą drogą, miłując pracę, gotów wszystko dla honoru poświęcić, widząc przed sobą przyszłość pełną miłości i uciech... i że to wszystko się wali i mnie przygniata.
— Przygniata cię! gdy mamy w ręku mordercę pani Urszuli, gdy masz pomścić Renatę i zostać jej szczęśliwym mężem... Ależ to jest szaleństwo!...
— Ach! — odparł gwałtownie student — dałby to Bóg, aby mnie ogarnęło szaleństwo i dało mi zapomnieć o rzeczywistości! Zirzo, Renata jest dla mnie stracona i tylko śmierć mi pozostaje!
— Śmierć! tobie... — zawołali wszyscy z przerażeniem...
— Tak, śmierć...
— I dla czego?
— Prawda, wy nie wiecie... — mówił dalej Paweł dusząc się łkaniem i z łez wybuchem — wy nie wiecie co się dzieje!...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1516
Ta strona została przepisana.