— Jutro notaryusz z Nogent-sur-Seine ma się stawić w sądzie... Czy się nie mam czego obawiać?
— Zupełnie niczego, chociaż musiałem znacznie zmienić nasze plany.
— Renata?
— Żyje, ale w obecnej chwili papierów, które miała oddać notaryuszowi Audouardowi już nie ma w swojem ręku.
— Jakie papiery... — rzekł Paskal, po którego skórze dreszcz przebiegł.
— Te które jej wręczył notaryusz z ulicy Piramid, pokwitowanie z odbioru milionów i testament wujaszka Roberta...
Paskal zbladł.
— Ona ma te papiery? — wyjąkał stłumionym głosem.
— Miała... ale ich już nie ma...
— Powiedziałeś mi, że list powierzony Urszuli przez Roberta Vallerand zatonął w Marnie...
— Tak mniemałem, gdym ci to mówił... Źlem zrobił wierząc temu.
Leopold opowiedział swemu wspólnikowi o tém, jak się woreczek znalazł w rękach Ryszarda Beralle, o podróży Jarrelonge’a do Antwerpii i usiłowanem morderstwie, którego Paweł o mało nie został ofiarą..
— Mój syn! — zawołał Paskal. — To Jarrelonge napadł na mego syna?
— Który na nieszczęście się bronił rzekł Leopold z cynizmem.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1521
Ta strona została przepisana.