syć będzie jeżeli mu pozwolisz ożenić się z Renatą... Miej ufność... Pozwól mi działać... Przyjdź dzisiaj wieczorem tutaj na obiad ze mną, a pokażę ci pokwitowanie z milionów.
Uspokojony nieco spokojem i zimną krwią swego krewnego, Paskal odetchnął.
— Mówiłeś mi, że ci potrzeba pieniędzy? — zapytał.
— Tak jest.
— Ile?
— Cztery tysiące franków na opłatę mego agenta... Zdaje mi się że to będzie dobrze umieszczony kapitał.
Przedsiębierca otworzył pulares i wyjął z niego cztery bilety bankowe, które podał Leopoldowi.
— Dobrze rzekł ten ostatni teraz odejdź... Oto godzina mojej schadzki...
— Zatem do wieczora?
— Do wieczora.
— Gdzie?
— Tutaj...
— O której?
— O piątej...
— Zgoda... będę akuratnym...
Paskal coraz niespokojniejszy, jakkolwiek usiłował się przekonać, że niepokój jego nie miał racyi bytu, powrócił do Hotelu Prefektury.
Leopold w kilka minut po nim wyszedł i udał się na ulicę Portową.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1523
Ta strona została przepisana.