— Zatem śpiesz się... — odpowiedział Leopold rozumiejąc, że musiał ustąpić i że ostatnie słowo nie do niego należeć będzie.
— Pośpieszę się... — odparł Ryszard. — Mówiłem? A! o tém... umówiliśmy się, że wejdę do pokoju młodej panienki którą ty kochasz i chcesz zaślubić i że zabiorę paczkę listów, w której znajdziesz albo dowody jej niewinności, albo zdrady, o wyjaśnienie czego ci chodziło, bo zdaje się narobiono ci o niej plotek. Wszak tak, nieprawda?
— Najzupełniej, a ponieważ jestem mocno zakochany i naturalnie bardzo zazdrosny, pilno mi dostać te listy...
— A! tak, mój kmotrze — rzekł robotnik krzyżując ręce na piersiach i zagłębiając swój wzrok w oczach Leopolda — ty, widzę, stanowczo masz mnie za głupca?...
— Co to znaczy?... — zawołał zbieg z więzienia, którego wściekłość zaczynała ogarniać.
— Nie rzucaj się i daj mi mówić... — przerwał Ryszard. — Byłem pijany... Z początku uwierzyłem twojej historyi i działałem jak głupiec, widząc tylko koniec swego nosa. Dziś jestem na czczo, zupełnie przytomny i poznaję wszystkie twoje matactwa... Tyś mnie nie dla tego użył aby sobie przywłaszczyć miłosne liściki, lecz papiery ważne, adresowane do notaryusza w Nogęnt-sur-Seine... Pakiet musi zawierać jakieś ważne dowody, odnoszące się do jakiegoś dziedzictwa... może idzie o miliony... Tyś mnie podkusił i skłonił do popełnienia kradzieży, w no-
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1529
Ta strona została przepisana.