Ładna cyfra! — Dobrze, Wiktorku! — gdyby Ryszard robił toż samo!...
— To nastąpi matko... — odezwała się bojaźliwie Wirginia.
Pani Baudu wzruszyła ramionami.
— Jak rak świśnie!... — odrzekła.
Wirginia zrobiła kwaśną minę.
— Nie trzeba tracić nadziei! — odparł Wiktor. — jeszcze, nie wszystko stracone!... Mój brat młodszy jest odemnie o lat dwa lub trzy... — jest on czynny, zręczny, inteligentny!...
— Być może, ale im więcéj zarobi tém więcéj wyda!...
— Będzie pił wino z wodą... aby poślubić pannę Wirginię, którą kocha...
— Niechaj więc prędko zaczyna, bo jeżeli się nie zmieni, to Wirginia raczéj zostanie starą panną niż wyjdzie za niego, ja ci na to przysięgam!:
— Cierpliwości... — ja wracam do warsztatu... — Jeżeliby tu Ryszard nadszedł, proszę mu powiedzieć, że czekam na niego.
— Dobrze.
Wiktor odszedł.
— Czyż się to już nie trąca z kolegami, panie Beralle — rzekł Caperon, zatrzymując go w przechodzień.
— Nie, Caperon, dziękuję... — Zagadałem się... — Muszę wracać...
— Ba! — jeden, zielonéj...
— Wiesz, że absyntu nigdy nie pijam.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/153
Ta strona została przepisana.