— Interes może się ułożyć... Wy mnie puścicie wolno...
— To zależy...
— Od czego?
— Od ciebie samego...
— Nie rozumiem...
— Zaraz ci się wytlómaczę... Od obecnej chwili aż do jutrzejszego wieczora zostaniesz naszym więźniem.
— Przymus samowolny, moi panowie, i z tego powodu nielegalny!... Nie macie upoważnienia aby mnie aresztować.
— Milcz, i słuchaj! Udasz się z nami, a my cię zaprowadzimy w miejsce, gdzie zostaniesz pod dobrą strażą...
— Aż do jutrzejszego wieczora?
— Tak.
— Dla czego ta zwłoka?
— Nie potrzebuję ci się tłómaczyć...
— A potem?
— Następnie, los twój zostanie postanowiony...
Paweł się podniósł.
— Zwłoka! — zawołał z gniewem. — Po co? Kogo tu chcecie oszczędzać? Sprawiedliwość ma prawo znać wspólnika tego zbrodniarza... Obowiązkiem naszym jest jego wydać... Jego wspólnik nazywa się Paskal Lantier... Cóż mi to szkodzi? Syn nędznika, przyjmuje tę hańbę na siebie...
— Panie Pawle — odpowiedział Wiktor ze stałością — ja pochwyciłem tego człowieka... On do
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1537
Ta strona została przepisana.