— Widziałem dziś rano jak wchodził do Hotelu Auby.
— Ja tam stanąłem... — rzekł Leopold.
— Z nim?
— Nie.
— A on gdzie mieszka?
— W Hotelu Prefektury.
— Tam gdzie i syn!... — pomyślał Wiktor. — Nie trzeba aby Paweł tam wracał.
Poczem rzekł:
— Widzieliście się, ty i pan Paskal?
— Tak.
— I ułożyli?
— Naturalnie.
— Co pan Paskal robi w Troyes?
— Ale cóż znaczą te wszystkie pytania?
— Zapowiedziałem ci, że twój los od ciebie zależy... Słuchaj więc, odpowiadaj szczerze, bez wahania, bez wykrętów, jeżeli chcesz, abym ci nie przypomniał o rusztowaniu, które cię czeka.
Słysząc ten złowrogi wyraz: rusztowanie! Leopold zbladł lit został zdjęty konwulsyjnem drżeniem.
— Czy mnie nie wydacie, jeżeli będę mówił. — wyjąkał głosem przez strach stłumionym.
— Najprzód mów... potem zobaczymy... Co tu pan Paskal robi?
— Czeka na kogoś.
— O kim mowa.
— O notaryuszu z Nogent-sur-Seine...
— Czy on ma przyjechać do Troyes?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1542
Ta strona została przepisana.