— Rozwiąż mi ręce, napisze...
— Niepotrzeba... — odparł Wiktor — charakter pana Fradin, Pawła Pelissier, Leopolda Lantier musi być tak rozmaity, jak fizyognomia tych zacnych osób... Dosyć więc będzie napisać, a pan Paskąl nie będzie wątpił że list pochodzi od ciebie... Ja napiszę... przygotuj się do dyktowania...
Wiktor usiadł przy stoliku, na którym znajdował się kałamarz, papier i pióro.
— Zaczynaj... — rzekł.
Leopold posłuszny dyktował:
„Jadę do Paryża, interes osobisty i ważny. Więc nie przychodź do hotelu Auby. Wszystko dobrze; kopertę opieczętowaną mam. Nie ma żadnej obawy, możesz działać.“
Podmajstrzy napisał i podpisał.
Złożył list, włożył go w kopertę którą zapieczętował i napisał na wierzchu adres następujący:
Położył list na stole i wstał z krzesła.
— Teraz — rzekł — potrzebne mi pokwitowanie, które ci wydał mój brat i papiery, które mogą, kompromitując ciebie, skompromitować tych, których za sobą pociągnąłeś...
— To pokwitowanie i papiery są w moim pularesie... — odpowiedział Leopold.
— A twój pulares?