Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1545

Ta strona została przepisana.

— W kieszeni mego palta futrzanego...
Wiktor poszukał wspomnionego przedmiotu, znalazł go z łatwością, otworzył, a pierwszym ujrzanym papierem było pokwitowanie napisane i podpisane przez Ryszarda.
Na ten widok dreszcz przebiegł mu po skórze.
— Szaleniec!... nieszczęśliwy!... — wyszeptał głosem słabym jak powiew wiatru — tego zbyt wiele, aby się dostał na galery! cudem został ocalony!...
I zmiąwszy pokwitowanie w ręku, wrzucił je w ogień.
Toż samo zrobił z różnemi papierami i zostawił tylko bilety bankowe w pularesie, który następnie włożył do kieszeni.
Po ukończeniu tej czynności, Wiktor przetrząsnął inne kieszenie.
Z jednej wyjął małą puszkę kryształową.
— Co się tutaj zawiera? — zapytał Leopolda.
Ten odpowiedział:
— Śmierć...
— Rozumiem... To puszka skradziona u hrabiego de Terrys, czy tak?
— Tak.
— Zawierająca gwałtowną truciznę, którą obciąłeś zgładzić panią Izabellę?
Zbieg z więzienia uczynił znak potakujący głową.
— Zabieram ją... — rzekł Wiktor.
I schował puszkę do kieszeni.